2 września minęła 140. rocznica urodzin Rudolfa Weigla, jednego z najwybitniejszych polskich biologów.
Chociaż wsławił się bogatą pracą badawczą, udało mu się między innymi wynaleźć pierwszą na świecie skuteczną szczepionkę na tyfus plamisty, w powszechnej świadomości wciąż jest mało znany. Dlatego w pierwszy wtorek września w Przerowie w Republice Czeskiej, gdzie spędził pierwsze lata życia, odsłonięto poświęconą mu tablicę oraz zorganizowano konferencję naukową.
Średnia Szkoła Zdrowotna AGEL leży praktycznie w samym centrum liczącego blisko 45 tysięcy mieszkańców Przerowa, tuż obok galerii handlowej. Dlatego odsłonięcie pamiątkowej tablicy w językach czeskim i polskim w foyer szkoły wywołało niemałą sensację.
Człowiek światowy
Oprócz gości wydarzenia pojawili się także mieszkańcy. Do tej pory nazwisko Rudolfa Weigla nic im nie mówiło. Teraz podstawową wiedzę mogą zdobyć, czytając zapis na tablicy: Rudolf Weigl 1883-1957. Urodzony w Przerowie Niemiec morawski z pochodzenia i Polak z wyboru. Za pomoc Żydom w czasie II wojny światowej uhonorowany medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Odkrywca pierwszej na świecie skutecznej szczepionki przeciwko tyfusowi plamistemu. Profesor uniwersytetów we Lwowie, Krakowie i Poznaniu. W 140. rocznicę urodzin. Polacy”. Została ufundowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Udział miała także Fundacja Silva Rerum Polonarum. W trakcie uroczystości odczytano list wiceministra Jarosława Selinna, który określił profesora Weigla „człowiekiem światowym”.
– Urodził się w rodzinie austriackiej w Przerowie, na terenie ówczesnych Austro-Węgier. Po przedwczesnej śmierci ojca, wychowywany był w polskiej tradycji przez ojczyma – Józefa Trojnara, profesora gimnazjalnego w Jaśle i Stryju. Identyfikował się jako Polak. Kiedy w trakcie II wojny światowej Niemcy zażądali, by złożył wniosek o wpisanie na niemiecką listę narodowościową, powiedział: „człowiek raz na całe życie wybiera narodowość. Ja już wybrałem” – napisał wiceminister.
Odsłonięcie tablicy było jednak tylko jednym z punktów. Przez cały wtorek 5 września w Domu Miejskim w Przerowie odbywała się konferencja naukowa, zorganizowana przez Polskie Towarzystwo Medyczne w Republice Czeskiej wspólnie z Konsulatem Generalnym RP w Ostrawie oraz Miastem Przerów.
– Chcemy przypomnieć wybitnego naukowca, przez wiele osób zapomnianego. Chciałem szczególnie podziękować pani konsul generalnej RP w Ostrawie Izabelli Wołłejko-Chwastowicz, która przyjechała do nas pół roku temu z pytaniem o możliwość zorganizowania konferencji – przyznał Petr Vrana, prezydent Przerowa. Konsul Chwastowicz pojechała także do Zabrza, żeby odnaleźć żyjącą w tym mieście wnuczkę profesora. Jak powiedziała dziennikarzom, pojechała praktycznie w ciemno, ale udało jej się trafić na ślad Krystyny Weigl-Albert, która zresztą pojawiła się w Przerowie.
Błyskawiczna kariera naukowa
Rudolf Stefan Jan Weigl urodził się 2 września 1883 roku w Przerowie, miasteczku, który swój dynamiczny rozwój pod koniec XIX wieku zawdzięczało uruchomieniu linii kolejowej Kraków – Wiedeń. Był synem Fryderyka i Elżbiety z Kröselów. Po przedwczesnej śmierci ojca wychowywał się w polskiej tradycji kulturowej. W swoim wykładzie Józef Słowik, prezes Polskiego Towarzystwa Medycznego w RC, zastanawiał się, jak potoczyłyby się losy przyszłego naukowca, gdyby nie śmierć ojca. – Czy byłby wtedy pogromcą tyfusu plamistego? Czy w ogóle spotkalibyśmy się dziś na tej konferencji? – pytał i przytoczył mnóstwo dat i faktów z żucia Weigla. 1895 rok to początek nauki w gimnazjum w Jaśle, gdzie jego ojczym Józef Trojnar był profesorem. Osiem lat później zdał maturę w Stryju, a w 1907 skończył studia przyrodnicze na Uniwersytecie Lwowskim. Karierę naukową robił błyskawicznie. Już w 1913 roku mógł się pochwalić habilitacją. Bez reszty poświęcił się tyfusowi plamistemu i roznoszącym go wszom. Wykorzystywał wszy jako zwierzęta laboratoryjne. Początek badań nad tyfusem przypadł na rok 1915.
– W 1930 roku został po raz pierwszy nominowany do Nagrody Nobla. W 1939 roku na zaproszenie włoskiego rządu przebywał w Abisynii, gdzie pomagał stłumić epidemię tyfusu – przytaczał kolejne daty i fakty Józef Słowik. Wcześniej, w 1931 roku, przeprowadził akcję szczepień na dur plamisty wśród misjonarzy w Chinach.
Profesor Weigel na stałe mieszkał wtedy we Lwowie.
Albo mnie zabijecie, albo zaakceptujecie
Prawdziwe dramaty i dylematy pojawiły się po wkroczeniu Niemców do Lwowa 30 czerwca 1941 roku. Po zamordowaniu 25 polskich profesorów i kilkunastu członków ich rodzin na Wzgórzach Wuleckich profesor podjął się misji prowadzenia Instytutu Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami na potrzeby armii niemieckiej. Celem nie była jednak praca na rzecz okupanta, ale możliwość pomocy dla profesorów i asystentów, którzy znaleźli się bez pracy. Co niezwykle istotne, stawiał przy tym warunki, domagając się pełnej kontroli nad zatrudnieniem. Nie przyjął propozycji podpisania Volkslisty, mówiąc otwarcie Niemcom: „Możecie mi zrobić przysługę i mnie zabić, albo musicie mnie akceptować jako polskiego profesora narodowości polskiej”. Profesor nie tylko przetrwał ten okres, ale i udało mu się – według szacunków – uratować 5 tysięcy osób zagrożonych wywozem do Niemiec. W odwecie za odmowę podpisania Volklisty, Niemcy sprzeciwili się kandydaturze Rudolfa Weigla do Nagrody Nobla w 1942 roku.
Dwa lata później wyjechał do Krościenka nad Dunajcem, wcześniej odmówiwszy ewakuacji do Niemiec. Jak czytamy w Wikipedii, po zakończeniu wojny zamieszkał w Krakowie i kontynuował swoje badania i wytwarzanie szczepionki najpierw na Uniwersytecie Jagiellońskim, później – aż do emerytury w 1951 – na Uniwersytecie w Poznaniu. Zmarł na udar 11 sierpnia 1957 w Zakopanem. Został pochowany w alei zasłużonych na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Jedna ulica, jeden szpital…
– Dziadek zmarł, kiedy miałam 10 lat. My mieszkaliśmy w Zabrzu, on w Krakowie, dlatego nasze kontakty nie były zbyt częste. Z kilku powodów. Po pierwsze odległość, po drugie zmaganie się z powojenną rzeczywistością, a po trzecie mój ojciec nie miał zbyt dobrych relacji z drugą żoną dziadka, czyli jego macochą. Poza tym mieli trochę odmienne charaktery – dziadek był skrajnym ekstrawertykiem, ociec introwertykiem, uciekającym w świat nauki. Kiedy już natomiast pojawialiśmy się w Krakowie, to dziadek był bardzo zabawny – wspomniała Krystyna Weigel-Albert. Odniosła się także do medalu „Sprawiedliwy wśród narodów świata”, który jej przodek otrzymał w 2003 roku od Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Jad Waszem w Jerozolimie.
– Tak naprawdę chyba dopiero to wyróżnienie ucięło wszelkie spekulacje na temat pracy dziadka na rzecz Niemców w czasie II wojny światowej. Wiadomo przecież, że Jad Waszem bardzo dobrze prześwietla sylwetki – dodała mieszkanka Zabrza.
Profesor Weigl ma swoją ulicą w kilku polskichb miastach, między innymi w Jaśle, Nowym Sączu i Wrocławiu. Jeden szpital, w Blachowni (niedaleko Częstochowy), nosi imię profesora.
Tomasz Wolff
- Krystyna Weigl-Albert z prezydentem Przerowa Petrem Vraną.
- Józef Słowik, prezes Polskiego Towarzystwa Medycznego w Republice Czeskiej.
- Tablicę w foyer Średniej Szkoły Zdrowotnej AGEL w Przerowie ufundowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Zdjęcia: Tomasz Wolff