Rozmowa ze Stanisławem Durysem, kierownikiem Polskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Lwowiacy”.
Polski Zespół Pieśni i Tańca „Lwowiacy” obchodzi w tym roku 30 urodziny. Jak wyglądały początki waszej działalności?
Początki sięgają jeszcze 1971 roku, kiedy dwie siostry Zofia i Krystyna Pankówne zaproponowały nam, lwowskiej młodzieży, ćwiczyć tańce ludowe. Od września 1971 roku zaczęliśmy ćwiczyć w ogrodzie u państwa Adamskich. Pomagała nam w tym śp. Lucyna Ryżniak. Ponieważ była profesjonalną tancerką zespołu „Junist”. Ja swego czasu również tańczyłem w klubie kolejowym. Było nas razem sześć par. Tańczyliśmy poloneza, krakowiaka. Następnie w 1972 roku zaprezentowaliśmy polskie tańce ludowe na zapustach u państwa Adamskich. Zebrali się wtedy lwowscy Polacy od młodszych do starszych. Kolejny rok był delikatnie mówiąc „chudy”, bo nie mogliśmy się zebrać. Ale w 1973 roku znów zaprezentowaliśmy nasz dorobek. Zatańczyliśmy mazurka i krakowiaka. Wtedy już Pani Lachowicz z nami pracowała.
Następne lata nie spotykaliśmy się, bo nie wszystkim podobało się, że Polacy się mogą gromadzić. Dlatego musieliśmy przeczekać ten czas. Oczywiście spotykaliśmy się w kościele, na różnych uroczystościach, na mieście. Ale już tak gremialnie jak to było, to nie.
I tak czekaliście aż do 1989 roku.
W 1988 roku zostało założone Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej (TKPZL). Brałem udział w zebraniu założycielskim. Postanowiłem, że nie pozostawię działalności rozpoczętej przez naszą lwowską inteligencję. W lutym 1989 roku śp. Adam Kokodyński z TKPZL zaproponował mi, abym założył zespół, a towarzystwo będzie starało się jakoś nas wspierać. Na początku było nasz 12 osób czyli sześć par. Dostaliśmy zaproszenie na szkolenia do Rzeszowa. Przez dwa tygodnie ostro ćwiczyliśmy. Na zakończenie tańczyliśmy z innymi zespołami zza granicy na międzynarodowym festiwalu polskiego folkloru. Na rzeszowskim rynku, na rozpoczęcie festiwalu tańczyło nas dwanaście par wspólnie ze stuosobowym chórem etnografów. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy mieć taką premierę na tak ogromnym wydarzeniu.
Jak działał zespół w kolejnych latach?
Następne lata były latami szkoleń. Po raz kolejny zaproszono nas do Rzeszowa. Nasz zespół miał już gotowy taniec – dwunastego poloneza ze świecami, bo współpracowała z nami Irena Suchodolska z lwowskiej szkoły baletowej. Zaprezentowaliśmy go na koncercie galowym w Rzeszowie. Pięknie to wyglądało w wygaszonych światłach sceny.
W następnych latach byliśmy na szkoleniach w Lublinie. Zajęcia prowadzili zaawansowani wykładowcy z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Przez trzy lata w lipcu przyjeżdżaliśmy i szkolono nas w polskich tańcach ludowych. Było nas około 200 osób. Dwie nasze pary ze Lwowa brały udział, a także byli z uczestnicy z całego świata od Australii po USA. Na zakończenie zaprezentowaliśmy tańce kaszubskie.
Czytałem, że następnie sami zaczęliście szkolić inne polskie zespoły taneczne z Ukrainy.
W 1994 roku wspólnie z Federacją Organizacji Polskich na Ukrainie zorganizowaliśmy szkolenia dla zespołów z całej Ukrainy. Warsztaty prowadzili najlepsi trenerzy z Polski. Po tych szkoleniach zorganizowaliśmy I Festyn Folkloru Polskiego w Gródku Podolskim. Przyjechało 12 zespołów z całej Ukrainy. Przywieźli pokazać swoje tańce ludowe i to czego się nauczyli. Ja koordynowałem cały koncert galowy. Ale najpiękniejsze było to, że wszyscy w strojach ludowych byli najpierw w kościele. To był odpust św. Antoniego. A potem uroczyście przeszliśmy ulicami Gródka do budynku kultury, w którym odbył się trzygodzinny koncert galowy.
Jakie tańce tam zaprezentowano?
Były polskie tańce regionalne. Kilka również ukraińskich tańców ludowych. Dzięki znajomościom pani Emilii Chmielowej, prezesa FOPnU udało się sprowadzić różne zespoły. Sfinansował to oczywiście Senat Rzeczypospolitej Polskiej. W ciągu następnych lat udało się zorganizować kilka edycji festynów folkloru polskiego.
W 1996 roku po raz pierwszy odbył się Festiwal Kultury Polskiej we Lwowie. Było to ogromne wydarzenie. Przyjechały zespoły z Polski i Ukrainy, razem ok. 20 zespołów. Takich festiwali odbyło się sześć, co dwa lata. Teraz nie wiadomo jak to będzie, bo finansów cały czas brakuje.
Swego czasu zespół „Lwowiacy” często jeździł do Polski na różne występy.
Braliśmy udział w Festiwalu Kresowym, festiwalu muzycznym w Mrągowie. Dużo zawdzięczamy różnym wyjazdom Zbigniewowi Chrzanowskiemu, dyrektorowi Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie, który w 1996 roku wystawił wodewil Mariana Hemara „Preclarka z Pohulanki”. Potrzebował odtworzyć kilka przedwojennych tańców lwowskiej ulicy. Udało nam się to wspólnie zrobić. Tańczyliśmy w tym spektaklu. A potem także osobno prezentowaliśmy to w różnych miastach, na różnych festiwalach.
Najciekawsze było to, że gdy w 1999 roku tańczyliśmy tańce lwowskiej ulicy w Rzeszowie, okazało się, że koleżanka z Anglii również przywiozła z Londynu lwowskie tańce. Jej matka była lwowianką. Ona, jak i również my zbieraliśmy różne informacje, pytaliśmy starszych lwowiaków, aby jak najdokładniej odtworzyć te tańce. Jakbyśmy się zmówili. Mieliśmy cztery melodię jednakowe, układy były inne, ale ruch ten sam. Wtedy przekonałem się, że dobrze odtworzyłem te tańce. A jej matka wyniosła to ze Lwowa.
Skąd dostaliście stroje?
Najpierw nie mieliśmy swoich strojów. Wypożyczaliśmy cztery stroje od lwowskiego zespołu „Junist”. Dzięki Pani Senator Janinie Sagatowskiej, na dziesięciolecie naszego zespołu, dostaliśmy od Senatu RP osiem kompletów strojów lubelskich. Krakowski oddział Stowarzyszenia „Wspólnoty Polskiej” ufundował nam osiem strojów krakowskich. Mamy też stroje regionu rzeszowskiego. Opoczyńskie stroje kupiliśmy za własne pieniądze, które dostaliśmy na kilku festiwalach w Mrągowie. Zamówiłem u Pani Mazur w Opocznie, która sama tkała. Zawiozłem również młodzież, aby zobaczyli jak się szyje taki strój. Stroje dla poloneza ufundował nam już śp. Michał Jagiełło, minister kultury Polski, który umówił się z kierownikiem Teatru Polskiego w Warszawie. Dzięki Konsulatowi Generalnemu RP we Lwowie udało się sprowadzić je do Lwowa. W tych strojach po dzień dzisiejszy tańczymy poloneza.
Gdy pojawił się film „Pan Tadeusz” w reżyserii Andrzeja Wajdy z przepięknym polonezem naszego rodaka Wojciecha Kilara, to chciałem go jakoś otrzymać. Udało się dostać to nagranie w polskim radiu. Akurat było to trzy tygodnie przed naszym jubileuszem 10-lecia zespołu. I właśnie na 10-lecie po raz pierwszy na naszych terenach zaprezentowaliśmy poloneza Wojciecha Kilara. Teraz już na studniówkach wszyscy zamiast Ogińskiego, tańczą polonez Kilara. Ale wtedy to było po raz pierwszy.
A czy macie lwowskie stroje?
Niestety, na razie nie mamy. Przydałoby się kiedyś uszyć piękny lwowski strój z szarej sukmany, gdzie na kalecie wyszyta jest Bogurodzica. To przedwojenny strój, widziałem taki w muzeum etnografii.
Gdzie zespół ma próby?
Pierwsze nasze próby odbywały się w Domu Nauczyciela na ul. Kopernika. Następnie na przemian w polskich szkołach nr 10 i nr 24. Obecnie ćwiczymy w dziesiątce. Musimy prosić dofinansowanie z Konsulatu Generalnego RP we Lwowie, aby wynająć sale, zapłacić za prąd i ogrzewanie.
Ostatnio często wstępujecie na ukraińskich festiwalach?
Od trzech lat występujemy na różnych ukraińskich festiwalach. Zaprasza nas Związek Artystów Estradowych działający przy Ministerstwie Kultury Ukrainy. Gdzieś dalej na przykład do Charkowa, Ługańska czy Kijowa nie udaje się nam pojechać, bo to są wysokie koszty dojazdu i noclegi. Jeżeli gdzieś są bliżej, to polski konsulat nam finansuje dojazd. Podczas tych festiwali jesteśmy wysoko nagradzani. Jeżeli z ponad 800 uczestników festiwalu otrzymujemy Grand Prix, to to już o czymś znaczy. W taki sposób promujemy polską kulturę wśród Ukraińców.
Wasze występy można oglądać również w Lwowskim Pałacu Hotkiewicza.
W Pałacu Hotkiewicza obchodziliśmy kilka jubileuszy m. in. jubileusz 20-lecia i 25-lecia naszego zespołu. Na scenie pałacu zorganizowaliśmy 3 grudnia 2017 roku koncert rozpoczynający 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Otrzymaliśmy na ten projekt 5000 hrywien (ok. 750 zł.) od Lwowskiej Państwowej Administracji Obwodowej. Te koszty poszły na wynajem sali. Wspólnie z zespołami z Ukrainy, Węgier, Słowacji, Rumunii świętowaliśmy razem z wszystkimi narodowościami niepodległość Polski. Każdy zaprezentował swoje tańce i pieśni. Na dwa dni szybciej rozpoczęliśmy świętowanie, od prezydenta RP Andrzeja Dudy, który 5 grudnia, w dniu urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego, ogłosił rozpoczęcie świętowania 100-lecia Niepodległości Polski.
Jakie plany na ten rok? Jak będziecie świętować jubileusz 30-lecia waszego zespołu?
Byliśmy już na dwóch festiwalach związanych ze świętami Bożego Narodzenia. Kilka tygodni temu wystąpiliśmy na festiwalu „Lwowska rapsodia” w Dublanach pod Lwowem. Większe obchody są zaplanowane na koniec listopada tego roku. Na razie nie zdradzamy żadnych szczegółów. Kto będzie ten zobaczy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Eugeniusz Sało.
Zdjęcia z archiwum prywatnego Stanisława Durysa i redakcji „Kuriera Galicyjskiego”.