Ciąg dalszy dziejów przodków laureatki naszego konkursu "Opowiedz mi o Polsce - rodzinne historie".
Polacy są w naszej rodzinie już od dawnych czasów, ale wśród najbliższych krewnych, którzy mają bliski związek z Polską, znajduje się moja prababcia – Zenona Dalecka (z domu Dunder). Urodziła się ona w 1917 roku w Drui, dzisiaj leżącej na terenie Białorusi, wtedy należącej do Polski. W latach 1927-1934 uczęszczała do Polskiego Gimnazjum Koedukacyjnego im. Stefana Batorego – Zgromadzenia O. O. Marjanów. W 1942 roku wyszła za mąż za Józefa Daleckiego, do końca życia mieszkali na terenie Łotwy. Wychowała 4 córki zapoznając je z polską kulturą – słuchały radia polskiego, modliły się i śpiewały po polsku, czytały czasopisma „Kobieta i życie” i „Przyjaciółka”. Polskość ciągle otaczała rodzinę, piosenki, kolędy, które Zenona śpiewała ze swoimi córkami, jeszcze do dzisiaj wykonuję na święta z babcią.

Rodzina ze strony dziadka też ma polskie pochodzenie. W 1890 roku trzech braci Abarowiczów (jeden z nich mój prapradziadek) wraz z ojcem przeprowadziło się do Warnowicz z Daugieliszek (teraz Litwa), znajdujących się wtedy na terenie Polski. Powodem przeprowadzki był fakt, że na Łotwie było więcej taniej ziemi z dużą ilością lasów. Rozpoczęli życie w nowym państwie, założyli rodziny, ale nie zapomnieli o swoich korzeniach i tradycjach przodków.

Dzisiaj moi babcia z dziadkiem nadal mieszkają na terenach, na których kiedyś zaczął się nowy etap dla wielu rodzin z byłych terenów Polski. Chociaż druga wojna światowa ponownie rozsiała rodziny po całym świecie, mamy krewnych w Ameryce, Turcji, i w Polsce.

Akurat o krewnych z Polski będzie moja dalsza opowieść. W 2014 roku przyszła do nas wiadomość z dalekiej Jeleniej Góry z informacją o tym, że mieszka tam rodzina Skrupskich, która w 1946 roku wyjechała do Polski z naszych rodzinnych Warnowicz. Dla babci z dziadkiem był to szok, bo przez 60 lat nie było żadnej wiadomości, a cały ten czas nasza rodzina opiekowała się grobami Skrupskich na miejscowym cmentarzu. Ustalono termin przyjazdu, czekaliśmy niecierpliwie. Przyjechały do nas cztery osoby – Walentyna Bieńkowska (z domu Skrupska), jej syn Witold z żoną i córką. Czas spędziliśmy produktywnie, odkryliśmy dużo rodzinnych ciekawostek, zaprzyjaźniliśmy się, parę lat temu odwiedzili nas ponownie. Babcie ciągle piszą do siebie listy, zaś młodsze pokolenie komunikuje się przez internet.

Nie ma w naszej rodzinie zbyt wielu wybitnych ludzi i bohaterów, ale wciąż dążymy do wzmocnienia polskości, dbamy o to, by pamięć o naszych korzeniach zostawała w sercach następnych pokoleń rodziny Abarowic.