IDA POMOC POLAKOM NA WSCHODZIE kancelaria prezesa rady ministrów

16.04.2019

Palmiarstwo na Wileńszczyźnie

Kultura, Aktualności, Wywiad, Materiały własne Litwa, wileński 2019-04-16

Rozmowa z Agatą Granicką, palmiarką w siódmy pokoleniu.


Czułam gdzieś głęboko odpowiedzialność i nie ukrywam, że też miałam chęć to zrobić. – mówi Agata Granicka, palmiarka w siódmym pokoleniu, która jest pewna iż  palmiarstwo, to jedno z najbardziej tajemniczych zjawisk na Wileńszczyźnie.

Greta Bartosewicz: Jaka jest historia palmiarstwa na Wileńszczyźnie?

Agata Granicka: To jest coś! My nie możemy odpowiedzieć i sami etnografowie tego nie wiedzą, to jest sekret. Mamy nadzieję, że ktoś dla nas kiedyś odpowie na to pytanie. Historia jest taka, że każda palmiarka w swoim domu ma swoją historię. To nie jest historia budowy miasta lub odnalezienia wynalazku, to historia wioskowych kobiet, które zaczęły robić palmy. Kiedy zaczęły robić?  Nikt nie wie. Ktoś mówi 100 lat, ktoś 200 lat.  Nie  można powiedzieć, że to nie prawda, bo tak i było, jedni wcześniej, drudzy później zaczęli to robić. Każda palmiarka będzie inaczej opowiadała. Tylko nas to łączy, że to wileńskie palmy. Każda w inny sposób nawet trzyma patyk i  nie można teraz ograniczyć się tym, że ona robi to dobrze czy źle, ona robi tak jak ją nauczyli. To zawdzięczając naszym dziadom, pradziadom, że mieli takie zdolności i stworzyli to. Swój wkład w to miał malarz Ferdynand Ruszczyc, który namalował plakat na kiermasz i zabronował plamiarkom wzór dywanu, stąd i poszły palmy ruszczycówki, inaczej zwane wałeczki.

Palma jest najpiękniejszym symbolem Wileńszczyzny, a palmiarstwo jest zaliczane do litewskiego rzemiosła artystycznego. Każda palmiarka jest artystką z własną wizją na palmę, których nigdy nie brakuje w dniu Niedzieli Palmowej. Na Kresach wierzono, że poświęcona palma ma niezwykłą moc i chroni dom przed nieszczęściami i pożarem.  Więc co takiego mają w sobie wileńskie palmy?

Ja zawsze mówię, że wileńska palma ma w sobie magię, nigdy o tym nie zamyślałam się, ale Siostra Michaela Rak, powiedziała takie zdanie – Palma kojarzy się ze zmartwychwstaniem Jezusa, bo Chrystus żył, był zabity, później zmartwychwstał.. a palma.... kwiaty z których wijemy te palmy wileńskie, też rosły na łąkach, na grządkach, później byli skrajane, wysuszane, a w palmie odzyskują drugie życie.

Więc chyba gdzieś głęboko to ludzie odczuwają. Kiedy jeździmy do Polski na Kaziuki, to mamy taką przyjemność, przecież tam jest dużo kresowiaków, kupują od nas palmy, komuś darujemy, różnie to bywa, ale w ten moment darujemy ludziom miłość i wspomnienia z  dzieciństwa i to najważniejsze! Dlatego to jest takie troszeczkę magiczne. 

Jakie palmy i wzory są najbardziej popularne na Wileńszczyźnie?

Jasne, że to wałeczek! Nasz, wileński. Teraz dajemy sobie mini poślizg, chce się trochę modernizmu. Wzory bardzo różne są, też zależy od człowieka, charakteru i wizji co on widzi w palmie. Staramy się każdemu dogodzić.

Czego potrzeba żeby zrobić palmę?

Otwarte serce! Zioła nabrać każdy może, a chęć i otwarte serce to najważniejsze.   

Jest Pani z zawodu organizatorką imprez i mamą dwóch pięknych córek. Czy myślała Pani, że swoje życie powiąże z palmiarstwem i będzie to prawdziwa miłość?

Mhmhm , miłość.. fajne powiedziane. Chyba od razu tej miłości nie było, a po drugie chyba to już jest u mnie we krwi. Ja byłam normalnym zdrowym człowiekiem, który chodzi do pracy i spędza tam 8 godzin. Później było dużo różnych, sytuacji, że przychodziłam do domu i chciałam luzu i ja jednego wieczoru widzę, że siadam i rozpoczynam wić palmy i tak w kółko i zauważyłam, że to mnie rozluźnia. Więc w jeden taki moment coś tam przekręciło się w głowie w dobrą stronę i stwierdziłam, że chcę mieć taką pracę,  żeby była połączona z palmami. Jak mówi się, trzeba swoją myśl powiedzieć głośno i chyba w ciągu tygodnia zaproponowano mi pracę, prowadzić warsztaty palmiarskie, więc ja skorzystałam z tej okazji i to  było akurat równo 15 lat temu. Właśnie pomyślałam, to już 15 lat. Jeżeli człowiek tego nie będzie lubił, to nie będzie mógł tego robić, niestety. 

Do kogo jest skierowane palmiarstwo? Kto może zostać mistrzynią/ mistrzem sztuki ludowej? 

Każdy dowolny człowiek, który ma dwie ręce i dobrego nauczyciela. 

W 2019 roku palmiarstwo na Litwie zostało wpisane przez Ministerstwo Kultury na krajową kartę niematerialnego dziedzictwa. Spośród 78 zgłoszeń, wyróżniono tylko 9, a palmiarstwo znalazło się na 2 miejscu. Dlaczego akurat teraz powstała potrzeba zachowania tego unikatowego zjawiska? 

Od 30 lat nie byłam na Wileńskich Kaziukach i ja nie wiedziałam jaka jest sytuacja...  prawdę mówię- nie wiedziałam.  Pracując w asocjacji twórców Litwy, zostałam zapytana co będziemy robić z tym?  Odparłam ze zdziwieniem, ale z czym ? Okazało się, że chińskie palmy wyciskają nasze wileńskie. Ludzie z wileńskimi palmami nie mają miejsca na kiermaszu. Więc, spytałam czy mam wybór? Dyrektor Asocjacji,  powiedziała, że nie. Czułam gdzieś głęboko odpowiedzialność i nie ukrywam, że też miałam chęć to zrobić.  Pracy było bardzo dużo, ale było warto. Były chwile załamania, mówiłam, że już tego nie chce, niech będą te chińskie, jeżeli  komuś to  odpowiada.... ale kilka chwil, kawa i szłyśmy dalej. Naprawdę było warto, w ten moment  człowiek nie do końca kojarzy co on robi,  prawda mówiąc pierwszy raz w życiu robiłam coś takiego, ale nam udało się. Teraz jesteśmy pod obroną ministerstwa Kultury i niosą za nas odpowiedzialność. 

Palmiarki, jedyne w swoim rodzaju i niegdyś zapomniane nauczycielki tego rzemiosła.  Warto dodać, że  wicie palm znalazło początki nie na całej Litwie, ale wyłącznie na Wileńszczyźnie.

Szkoda, ich co raz mniej, bo to starsze panie i one odchodzą w drugi świat, a młodzież nie bardzo zaangażowana, bo w to wkładamy bardzo dużo pracy, strasznie dużo. Moje córki też nie zachwycone są z tej pracy, dlatego chyba uciekły ode mnie daleko  – śmieje się Agata Granicka.

Nas takich jest dużo, tylko nie każdej  udało się pokazać. Certyfikatu nie zrobiłam dla siebie, ale dla wszystkich wileńskich palmiarek. One trochę przez państwo nie do lubione, trochę zapomniane i ludzie myślą, że nie są już potrzebne, chociaż nie jest tak.  Jeżeli one nie będą nieść to dalej, to kto? Nasza najstarsza palmiarka Leokadia Kaciłowicz, ma 94 lata. Dlatego wzięłam na siebie taką odpowiedzialność, żeby ich poznała Litwa. Nawet trudno jest wyobrazić jak ludzie to lubią i przekazywaliby  swoją wiedzę dalej. 

Jakie uczucia towarzyszą podczas wicia palm? 

Tylko zaczynam rozumieć co ja robię. Mam uczucie piękności, że ja robię takie rzeczy, kiedyś była po prostu praca, a teraz zaczynam odczuwać rzeczywiście.  Chociaż żeby ja ich nie kochała, na pewno by nie robiła. Komuś jeszcze weźmiesz podarujesz i widzisz ten uśmiech  na twarzy człowieka, no co więcej potrzeba w życiu?

W dzisiejszym świecie ludzie domyśli się by do takiego, kiedy przyzwyczajeni, że  wszystko jest nowoczesne. My stawiamy sobie więcej ograniczeń, kiedyś była więź z przyrodą , a teraz  nie. Ludzie nie wiedzą jakie są rodzaje zboża i z tym jest problem, a przyroda jest bardzo wdzięczna, trzeba tylko znaleźć wspólny język.

Rozmawiała: Greta Bartosewicz

Fot. Jarmark Jagielloński

Galeria