IDA POMOC POLAKOM NA WSCHODZIE kancelaria prezesa rady ministrów

24.10.2019

Polska Kozubowa

Korespondencja, Wycieczki krajoznawcze, Działalność organizacji , Aktualności Czechy, morawsko-śląski 2019-10-24

Zawsze mówiono o niej „polska góra”. Tutaj odbywały się swego czasu Zjazdy Gwiaździste, zawody narciarskie dla uczniów polskich szkół, wielu Polaków ma związane z nią jakieś wspomnienia. Nie wznosi się do samego nieba, zbliża się raptem do 1000 metrów nad poziomem morza, a mimo to skradła serca Polaków z Zaolzia. Kozubowa. 


Na bocznej ścianie schroniska wisi polsko-czeska tablica. Przybywający na Kozubową dowiedzą się z niej, że „założycielem tego schroniska był w roku 1928 Władysław Wójcik, powiatowy inspektor szkolny”. To jednak tylko częściowa prawda, bo obecny budynek powstał po pożarze pierwotnego schroniska, które spłonęło w lutym 1973 roku. Przed kilkoma dniami na wycieczkę na Kozubową wybrali się członkowie Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski”, aby złożyć kwiaty przed pamiątkową tablicą. Kierowniczka wycieczki, Zofia Franek, podkreśliła, że od jesieni 1929 roku działało tutaj jedyne polskie schronisko poza granicami kraju, otworzone z inicjatywy „Beskidu Śląskiego”, którego prezesem był Władysław Wójcik.

 – Niestety w lutym 1973 roku schronisko spłonęło. Zostały tylko kamienie. Jeszcze Władysław Niedoba, czyli słynny Jura spod Grónia, starał się ten obiekt odbudować. Jednak po wojnie, na początku lat 50. XX wieku, czechosłowacki sąd uznał, że „Beskid Śląski” był szowinistyczną organizacją, dlatego schronisko zostało nam zabrane. Po pożarze strona czeska nie chciała odbudować tego schroniska w pierwotnym stylu. Wybudowali takie, jakie istnieje po dziś – mówiła Zofia Franek, stojąc bardziej przed domem wczasowym, niż klimatycznym górskim obiektem.

Jednym z uczestników wycieczki był Jan Ryszka. Podzielił się z nami ciekawostką dotyczącą pierwotnej tablicy. – Kiedy spaliło się pierwotne schronisko, koledzy z Cieszyna gdzieś ukryli oryginalną tablicę w lesie. Była trochę ułamana, ale przynajmniej oryginalna. Nie wiadomo, czy ktoś już ją znalazł, czy nie. Ta, która wisi obecnie, to kopia – przyznał członek „Beskidu Śląskiego”. 

Kozubowa to szczególne miejsce dla Jadwigi Kuchejdy. Nie potrafi zliczyć, ile razy była już na górze. – Każdego roku wychodzimy tutaj jesienią – stwierdziła. – Do tego trzeba doliczyć wyjścia prywatne, na odpust świętej Anny (na szczycie znajduje się kaplica zbudowana w 1937 roku – przyp. T.W.) z dziećmi, wnukami; po prostu lubię chodzić. Mój tata był górnikiem. W każdą niedzielę zabierał nas w góry, na przykład na Czantorię. Zawsze pytał: która córka dziś idzie za mną? Na górze wypijaliśmy wodę i wracaliśmy szczęśliwi do domu – dodała. 

Z Kozubowej położonej w Beskidzie Śląsko-Morawskim rozciągają się piękne widoki – nie tylko na inne szczyty położone w tym paśmie, ale także na przykład na Beskid Śląski. Władysław Wójcik idealnie trafił z lokalizacją schroniska. 

Tekst: Tomasz Wolff

  1. Działacze „Beskidu Śląskiego” na Kozubowej odśpiewali m.in. hymn organizacji, pieśń „Szumi jawor”.
  2. Zofia Franek zatknęła kwiaty za tablicę poświęconą Władysławowi Wójcikowi.
  3. Tak wyglądało oryginalne schronisko na Kozubowej.

Zdjęcia: Tomasz Wolff, ARC

Galeria