Średnio posiedzenie odbywa się raz na kwartał, w czasie czteroletniej kadencji Rada Przedstawicieli Kongresu Polaków w Republice Czeskiej spotyka się więc 12 razy. Przed radnymi kolejne wyzwania, w tym te najważniejsze.
O tym i innych sprawach rozmawiamy z Małgorzatą Rakowską, przewodniczącą Rady Przedstawicieli.
Tomasz Wolff: W przyszłym roku minie 30 lat od powołania do życia Kongresu Polaków w Republice Czeskiej. Czy od razu zaczęła działać też Rada Przedstawicieli?
Małgorzata Rakowska: Od razu, taki zapis znalazł się zresztą w statucie. Dziś myślę sobie, że powinien on być nieco zmieniony. 30 lat to jest przecież szmat czasu – zmienili się ludzie, ich myślenie, zmieniło się otoczenie. Dziś przy sterze są już ci, których wtedy jeszcze na świecie nie było lub byli małymi dziećmi.
Co konkretnie można by zmienić?
Choćby wybór delegatów na Zgromadzenie Ogólne, które jest najwyższą instancją Kongresu Polaków (w jego trakcie na cztery lata wybiera się na przykład Radę Kongresu; najbliższe odbędzie się 18 kwietnia 2020 roku – przyp. red.). Chodzi o to, żeby było w tym gronie więcej osób, od których zależy polskość na Zaolziu – mam na myśli nauczycieli, dyrektorów szkół, członków Macierzy Szkolnej. Jest sprawą oczywistą, że gdyby nie było polskich szkół, wszystko zmierzałoby do szarego końca. To jest kręgosłup naszego społeczeństwa.
Dysponujemy danymi, z których wynika, że jedna trzecia ludzi jest skupiona w różnych polskich organizacjach w Republice Czeskiej, natomiast dwie trzecie nie jest zrzeszonych nigdzie. Nikt nie podważa roli Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego, który liczy prawie 10 tysięcy członków, ale Kongres Polaków reprezentuje w zasadzie wszystkich Polaków w Republice Czeskiej, bez względu na to, czy należą do jakiejś organizacji, czy nie. Tę prawdę uświadamia sobie jednak mało kto.
Wróćmy jednak do początku i powiedzmy, czym w ogóle jest Rada Przedstawicieli?
Można to porównać w ten sposób: RP to jest jakby nasz sejm, z kolei Rada Kongresu jest rządem, który wykonuje to, co sejm ustali i zaproponuje. Mogłabym powiedzieć filuternie, że przewodniczący RP jest szefem prezesa KP.
Osoby, które zasiadają w Radzie Przedstawicieli powinny zgłaszać problemy, którymi potem ma się zająć Rada Kongresu. Warto w tym miejscu dodać, że Rada Przedstawicieli Kongresu Polaków w RC składa się z organizacji, które zgłosiły akces do Kongresu Polaków w RC oraz pełnomocników gminnych.
Wyobraża pani sobie sejm w Polsce, Czechach czy jakimkolwiek innym kraju, gdzie frekwencja jest tak niska. Rada Przedstawicieli zajmuje się dużymi sprawami, a w jej posiedzeniach – odbywających się średnio raz na trzy miesiące – uczestniczy coraz mniej osób…
To jest dla nas nowe zjawisko. Na początku istnienia w posiedzeniach uczestniczyło nawet kilkadziesiąt osób. Tak było jeszcze 15 lat temu. A dziś? Nie umiem powiedzieć, z czego się to bierze. Może z braku chęci zaangażowania się ludzi. Tylko to jest bardzo prosta droga do tego, żeby Polaków na Zaolziu nie było. Trzeba wiedzieć, co się chce. Odniesienie do frekwencji w prawdziwym sejmie nie pasuje o tyle, że my nie pobieramy gaży posła. Jest to działalność społeczna.
Ile osób, zakładając najbardziej optymistyczny scenariusz, mogł0by uczestniczyć w posiedzeniu Rady Przedstawicieli?
W Kongresie Polaków jest skupionych i działa 21 aktywnych organizacji. Jeszcze niedawno było ich o dziesięć więcej, ale z różnych względów przestały działać: kombatanci, dziennikarze, pisarze. Mamy więc 21 aktywnych organizacji – załóżmy, że na Radę przyjdzie 21 prezesów lub tych wiceprezesów tych organizacji. Drugą grupę stanowią pełnomocnicy gminni Kongresu Polaków, co daje kolejnych 30 osób. Do tego trzeba jeszcze doliczyć Radę Kongresu. Razem daje nam to 60 osób.
A w ostatnim posiedzeniu ile osób uczestniczyło?
Mniej niż 25, ale tylko pięciu przedstawicieli organizacji polskich w RC.
A może wpływ na to mają czasy, w którym przyszło nam żyć? Wszyscy są dziś zabiegani…
Na pewno coś jest na rzeczy. Rzeczywiście ludzie są dziś zajęci, mają dużo pracy, do tego trzeba jeszcze dodać hobby. Bycie działaczem społecznym nie jest wcale takie proste, jak komuś postronnemu może się wydawać. Taka działalność pochłania naprawdę mnóstwo czasu. Ja będąc na emeryturze mogę się w pełni zaangażować, ale młody człowiek, który ma rodzinę, dzieci, pracę zawodową, towarzystwo, w którym się obraca na co dzień, już tak łatwo nie ma. Powiem to na przykładzie Huty Trzynieckiej, największego pracodawcy w regionie. Kiedyś pierwsza zmiana kończyła się o 14.00 i wtedy wyjeżdżał z zakładu sznur samochodów. Ludzie nie mieli dodatkowego zajęcia, ale „cieszyli się na grządki”. Dziś większość z nich siedzi do wieczora w pracy.
„Wciąż jest mała świadomość tego, co Kongres Polaków robi” – to pani cytat z jednego w majowych wydań „Głosu”, gazety Polaków w Republice Czeskiej. Gdyby popatrzeć na ostatnią kadencję Kongresu, która rozpoczęła się w 2016 roku i potrwa do przyszłego roku, to dokonał się ogromny skok. Powstał Fundusz Rozwoju Zaolzia, który dofinansowuje ciekawe inicjatywy w regionie, jest „Wizja 2035. Strategia rozwoju polskości na Zaolziu”, udało się odejść od starego tytułu „Głos Ludu” i wprowadzić nową makietę… Tym się można chwalić na całym świecie…
To wynika chyba z nieświadomości. Kiedyś ktoś powiedział, że „Wizja 2035” jest napisana tak trudnym językiem, że nie zrozumiał zawartości, to mi opadły ręce. Przecież to nie jest dzieło liczące kilkaset stron, ale są tam zawarte najważniejsze informacje. To wcale nie jest trudny język.
Po drugie niezrozumienie. Ludzie w terenie wiedzą na przykład, że istnieje Fundusz Rozwoju Zaolzia, z którego dostaną pieniądze. Co to jest jednak dokładnie Fundusz, to już takiej wiedzy nie mają. Na przykład, co to są za pieniądze, kto je daje, jak długo są dostępne? Są natomiast obrażeni, kiedy dany projekt został odrzucony albo jest problem z jego odrzuceniem.
Wielkimi krokami zbliżają się Sejmiki Gminne, na których dyskusja będzie się toczyć wokół aktualnych problemów, ale będą także na nich wybierani delegaci na Zgromadzenie Ogólne. Co zrobić więc, żeby ludzi zmobilizować do działania, zaktywizować?
Trzeba stale przypominać ludziom, czym jest Kongres Polaków w Republice Czeskiej, czym się zajmuje; choć z drugiej strony oni sami muszą chcieć wiedzieć. Kongres Polaków zdecydował, że się spotkamy z przewodniczącymi/prezesami organizacji, ich członkami, zapytamy o ich problemy, czy mają świadomość, wiedzę, czym jest Kongres. Oni powinni być motorem napędowym polskości na Zaolziu. Bo jeżeli my, Polacy, chcemy tutaj istnieć, to musimy coś robić, po prostu samo się nie zrobi.
Rozmawiał: Tomasz Wolff
Małgorzata Rakowska jest przewodniczącą Rady Przedstawicieli Kongresu Polaków. Przez całe życie związana ze szkolnictwem, przez wiele lat była dyrektorem polskiej szkoły w Gnojniku. Na emeryturze nie spoczęła na laurach. Na zdjęciu podczas Narodowego Czytania jesienią 2018 roku.
Fot. Tomasz Wolff
Na zdjęciu wspólnie z Mariuszem Wałachem, prezesem Kongresu Polaków w Republice Czeskiej. Fot. Głos